poniedziałek, 26 lipca 2010

Posttropikum






Robię remanent. Oceniam zasoby. Niespiesznie. Patrzę sobie na to, co trzeba będzie wyrzucić. Choćby łkało - w duszy i w dupie. Co by dlużej nie zalegało i nie udawało, że jest czymś innym - niż jest.
A tu i ówdzie w starociach na Kole odnajduję coś fajnego. Coś znanego

Biorę delikatnie do ręki, obracam...
To wezmę do domu.


PS> Na Kole Mała Mi ostrzy zęby na smalec. Dobrze jest mieć ciocię nie-wegetariankę;)

1 komentarz: