piątek, 6 sierpnia 2010

Przed 30. - Trzech gości na balkonie


Dziś dowiedziałam się o istnieniu tego obrazu.
I coś mi się od tego zrobiło. Się mi zachwyciło. I szarpnęło.

Nazywa się "3 guests on the balcony. Berlin Friedrichshein 2007". Te trzy osoby to moja przyjaciółka Doerte (autorka dzieła), ja i pewien Chłopak z Ameryki Południowej.

Był czerwiec 2007. Była Noc na Ziemi. Balkon. I piękni ludzie na balkonie.

Czas, jak to czasem czas, stanął na chwilę w miejscu.

Doerte - urocza, delikatna Niemka - typ intelektualistki poznała Chłopaka. I wybuchła między nimi namiętność. Zdarza się. A już w taką noc - zawsze.

Teraz Doerte pokazuje mi ten obraz i mówi mi o tamtej nocy - jaka byla ważna. Jak zamknął się w niej cały świat. Jak ta noc żyje w niej. Mocno i prawdziwie.

Patrzę na "Trzech gości..." i myślę o tym, że ta noc była ważna i dla mnie, tylko o tym zapomnialam. Jak o wielu innych istotnych sprawach.

I ogarnia mnie poczucie harmonii tego wszystkiego. I że jest dobrze. Że tak właśnie mają sie te nasze zycia składać, nachodzić na siebie nierównomiernie. Niezauważalnie.

I, że wcale tego mamy nie widzieć. A jak czasem widzimy, to nagle rozumiemy, że życie naprawdę jest cudem:)

PS. Gdzieś tam też poza ramą obrazu była Iza. Był też Esteban, mój mały, ale niezwykle seksowny grzech z Ekwadoru. Pamiętam to uczucie, kiedy porywa Cię fala.

Falo, porwij mnie czasem.

2 komentarze:

  1. very beautiful... regards from my never-ending su(n)mmer1 (M)

    OdpowiedzUsuń
  2. Do you remember - Esteban? And Friedrichshein?:)

    OdpowiedzUsuń